Niecodzienna opowieść o stracie i miłości w wykonaniu dwojga piętnastolatków, która w humorystyczny sposób opowiada o problemach młodych ludzi oraz życiu codziennym z ich perspektywy.
Niecodzienna opowieść o stracie i miłości w wykonaniu dwojga piętnastolatków, która w humorystyczny sposób opowiada o problemach młodych ludzi oraz życiu codziennym z ich perspektywy.
ebooki ebooki
79
BLOG

Patrycja Balcerzak i jej powieść "Sześć przeszkód"

ebooki ebooki Kultura Obserwuj notkę 0

Sześc przeszkód” to powieść młodzieżowa o zabarwieniu humorystycznym ukazująca losy 15-letniej Nili. To obowiązkowa lektura dla każdej nastolatki, która przeżywa swą pierwszą miłość.

Główną bohaterkę poznajemy w dniu jej 15-tych urodzin. To wesoła, beztroska dziewczyna mająca chłopaka z domu dziecka i przyjaciół. Nic nie zapowiada by ta sytuacja miała ulec zmianie. Pewnego dnia Daniel znika w niewyjaśnionych okolicznościach. To jednak dopiero początek serii wydarzeń, które znacząco wpłyną na Nilę oraz jej znajomych.

Patrycja Balcerzak i jej powieść "Sześć przeszkód"

Pół roku po zaginięciu chłopaka dziewczyna dostaje list od nieznanego chłopaka. Nadawca prosi ją o rozwiązanie sześciu zagadek ukrytych w czerwonych kopertach. Bohaterka przekonana, że jest to w jakiś sposób powiązane ze zniknięciem jej ukochanego, podejmuje się wyzwania. Nie wie jednak, ze odkryje straszną prawdę, której wolałaby nie znać...

Książka Patrycji Balcerzak jest ciekawa, lekka i przyjemna w odbiorze. Nie brak tu zabawnych sytuacji, ale i momentów przy których można się wzruszyć. Bez wątpienia Nilę Plisz da się lubić, a trzeba by było mieć serce z kamienia, aby jej nie dopingować podczas naiwnych starań o odzyskanie ukochanego oraz walki o przetrwanie w szkolnej rzeczywistości.

Patrycja Balcerzak i jej powieść "Sześć przeszkód"Patrycja Balcerzak - absolwentka filologii romańskiej z Poznania, która zadebiutowała w 2013 r. opowiadaniem "Miłość w czasach popkultury" jako laureatka konkursu portalu literackiego PubliXo.com. Bloggerka, która zarówno na swojej stronie, jak i poza nią, proponuje teksty zróżnicowane niczym jej zainteresowania, ciągnące się od astrofizyki, poprzez psychologię, aż po komedię romantyczną, wykonując to słodką, to gorzką, analizę ludzkiej natury.

 

             Cześć, jestem Nila. Pewnie nigdy nie słyszeliście o takim imieniu, zresztą i ja bym zapewne nie słyszała, gdyby nie jeden nudny wieczór z życia moich rodziców.

            Zakochani państwo Plisz siedzieli wygodnie przed kominkiem, rozkoszując się smakiem gorącej czekolady i ekscytując niedaleką wizją posiadania najcudowniejszego bobasa na świecie (przynajmniej ja tak to sobie wyobrażam), kiedy to zdali sobie sprawę, że ten cudowny bobas nie ma  jeszcze imienia. No i się zaczęło: najpierw mama była za Anią, ale tata stwierdził: To zbyt banalne! i upierał się przy Amandzie, kiedy wpadła na imię Małgosia, ojciec obstawał przy Marlenie, potem były jeszcze Daria, Dominika, Adela, Kasia, Zosia, Magda oraz Iza. W końcu, gdy mama zaproponowała, żeby dać mi na imię Stefania, po babci, tata wzdrygnął się i rzekł: Dość! Rozstrzygniemy to w inny sposób!, po czym czmychnął do kuchni. Wrócił z babcinym kalendarzem z szarymi kartkami, wiecie, takim, który zwykle wisi na ścianie w jadalni i z każdą wyrwaną stroną wzbogaca nas o nowe przysłowie czy przepis.

­­             – Losuj – polecił mamuśce, niezwykle dumny ze swego pomysłu. Ta, początkowo sceptyczna wobec idei wybierania dziecku imienia na zasadzie dziecięcej zabawy, w końcu się zgodziła. Ojciec przewracał kartki kalendarza, a mama zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech... i położyła rękę na kartce z datą 19 września. Moi rodzice mieli więc do wyboru, aby nazwać mnie January, Teodor, bądź... Nila. I tak właśnie, w wyniku przypadku, w przeciągu mniej niż jednej sekundy, stałam się tym, kim teraz jestem – Nilą Plisz.

            Przejdźmy jednak do sedna. Pewnie chcielibyście wiedzieć, dlaczego zanudzam Was jakąś nieistotną historią etymologii mojego imienia. Otóż, kiedy teraz o tym pomyślę, być może nie było to aż tak przypadkowe, jak zawsze sądziłam. Może miało w pewien sposób zapowiadać to, co niedługo potem mi się przydarzyło. Historię, która poniekąd zmieniła moje życie.

            Nila pochodzi bowiem od greckiego słowa neilos, co oznacza rzekę. Ta zaś symbolizuje między innymi barierę, coś nie do przejścia. Przeszkodę tak dużą, że wiąże się z wieczną stratą.

            Teraz wiem, że wybieramy osoby, jakie napotkamy na swojej drodze, ale nie wybieramy tego, co nas spotka z ich strony – jesteśmy na to skazani.

ebooki
O mnie ebooki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura